Navy Pier i Chicago Cubs

I nasz kolejny dzień w Chicago oferował kolejne atrakcje – tym razem postawiliśmy na rozrywkę i sport. Na początek skierowaliśmy nasze kroki na wybrzeże. Navy Pier – to miejsce gdzie możesz pójść w Chicago na różnego rodzaju wydarzenia, atrakcje kulturalne, na jedzenie czy zakupy. Główną atrakcją tego miejsca jest diabelski młyn z najpiękniejszymi widokami na miasto. Bilet na diabelski młyn to koszt 18 $ za osobę. Na pozostałe atrakcje ceny kształtują się od 5$. Możliwe jest również wykupienie biletu wstępu na wszystkie atrakcje w tym parku rozrywki cena to 49$ za osobę. Do wyboru, do koloru. Kto co lubi ????

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / W drodze na Navy Pier minęliśmy przepięknie pomalowaną ciężarówkę z piwem 🙂

My obowiązkowo udaliśmy się na diabelski młyn, aby zobaczyć Chicago z wysokości i od strony jeziora Michigan. Centennial Wheel Navy Pier wznosi wagoniki na prawie 200 stóp – czyli na jakieś 60 m. Wagoniki są kilkuosobowe, klimatyzowane. Obrót kołem jest powolny, dlatego też można cieszyć się widokiem na miasto jak i na olbrzymią toń jeziora.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Główne wejście do NavyPier

My bilety kupiliśmy w kasach samoobsługowych przy samym kole. Najdłużej zajęła nam sama płatność, gdyż automaty z biletami miały problem z akceptacją kart kredytowych. Po kilku próbach finalnie się udało i po otrzymaniu biletów – kilkanaście minut spędziliśmy w kolejce aby dostać się do wagonika. Tego dnia powietrze było już czystrze (od pyłów z pożarów po stronie kanadyjskiej), tak więc coś już było widać – nie był to widok perfekcyjny – widać to po zdjęciach. Ale cóż.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Centennial Wheel Navy Pier w całej okazałości.
Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Łodzie w porcie w Navy Pier. W oddali widać drapacze chmur zasłonięte unoszonym się dymem z pożarów z Kanady.

Po atrakcjach – udaliśmy się do food court, gdzie każdy mógł wybrać sobie coś do jedzenia. Ja skusiłem się na kurczaka i frytki o specjalnym kształcie. Plus oczywiście mnóstwo sosów, cola i coś jeszcze ????.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Food Court i Big City Chicken z dodatkami. Porządna porcja białka 🙂

Po posiłku skierowaliśmy się w kierunku metra. Po drodze do metra odwiedziliśmy ciekawe miejsce – Water Tower Place, gdzie na dolnych kondygnacjach tego budynku mieści się centrum handlowe.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Water Nower Place – główne wejście z ruchomymi schodami, a pośrodku efektownie spływa woda.

Water Tower Place mieści się przy Michigan Avenue. Posiada ponad 70 sklepów, między innymi American Girl Place, Lego, Akira, Eileen Fisher i wiele innych. Są tam też restauracje i inne rozrywki. Nas zaciekawił sklep Lego. Bardzo przepięknie była przygotowana witryna tego sklepu – pokazująca eblematyczne budynki miasta, takie jak odwiedzony przeze mnie Navy Pier,

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Obraz Navy Pier wykonany z klocków Lego.

czy miejsce, które było kolejnym punktem na mapie zwiedzania tego dnia – Wrigley Field.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Obraz stadionu Wrigley Field z klocków Lego.

Chicago – Wrigley Field

Moim kolejnym spotkaniem z Ameryką było zobaczyć mecz bejsbolowy. Udałem się na Wrigley Field, stadion baseballowy, na którym rozgrywa swoje mecze drużyna Chicago Cubs. To był dzień rozgrywek ich miejscowej drużyny – Chicago Cubs. Do stadionu najlepiej dojechać metrem. Szybko i sprawnie. Tego dnia było bardzo zatłoczone – ale większość podróżowała w klubowych koszulkach wspierać swoją drużynę. Stadion niczego sobie. W środku mnóstwo stanowisk z jedzeniem – hot dogi, nachos czy frytki.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Wrigley Field – bra z przekąskami.

Jednym z ciekawych dań były nachos z dodatkami serwowane w kasku. Odlotowo to wyglądało. Amerykanie naprawdę dużo jedzą – kolejki do barów były cały czas długie. Oprócz barów z przekąskami były również bary serwujące drinki. Wyglądają one naprawdę niesamowicie w porównaniu to co u nas na stadionach serwują. Kilka rodzajów piw serwowanych z ciekawych nalewaków. Poza tym można i popróbować trochę bourbonów.

Sam mecz był ciekawym doświadczeniem. Rozgrywki były podzielone na kilkanaście części, a przerwy wypełniały reklamy sponsorów, historię zawodników etc.

Z tego co się dowiedziałem, obowiązkowo na każdym meczu śpiewany jest hymn i zawsze wykonuje go jakiś lokalny “celebryta”. A to były zawodnik, a to weteran. Dla każdej z osób zaproszonych do odśpiewania hymnu podczas meczu – to wielka nobilitacja i pokazanie swojego talentu!

Tego dnia Cups niestety przegrało, ale atmosfera na stadionie była naprawdę niesamowita. Ludzie cieszyli się, że mogli spędzić ten wieczór razem (pamiętajmy to był rok 2023 – tak więc popandemiczny, ale gdzieniegdzie pozostawały informacje o zachowaniu dystansu, maseczkach etc.)

Oto najważniejsze reguły na meczu bejsbolowym.

Podstawową jednostką meczu baseballowego jest inning (czyli runda). Każdy inning składa się z dwóch okresów półinningów, zwanych top of inning i bottom of inning. W każdym z okresów drużyny grają na przemian jako uderzająca (team at bat) i w polu (fielding team). Pomiędzy każdym inningiem, jak i pomiędzy półinningami, następuje krótka przerwa na przegrupowanie drużyn.

Standardowy mecz baseballowy składa się z dziewięciu inningów i trwa przeciętnie około dwóch godzin. Zgodnie z zasadami mecz nie może zakończyć się remisem. Jeśli drużyny w końcu dziewiątego inningu posiadają tę samą liczbę punktów, dodawane są kolejne inningi. Gra jest kontynuowana do czasu zdobycia rozstrzygającego punktu. Teoretycznie więc mecz baseballowy może trwać w nieskończoność. Praktycznie jednak prędzej czy później któraś z drużyn zdobywa punkt. Punktacja w meczu baseballowym jest niezwykle prosta. Liczone są punkty za każdorazowe zdobycie bazy domowej (home plate). Zwykle sumaryczna liczba punktów zdobyta przez obie drużyny oscyluje wokół liczby 10, jednak mecze, w których zdobywany jest tylko jeden punkt lub dwa, nie należą do rzadkości.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Na stadionie – kibicując Chicago Cubs!!!

Celem gry w baseball jest zwycięstwo poprzez zdobycie większej ilości punktów (obiegów) od przeciwnej drużyny. Każdy mecz trwa w zależności od kategorii wiekowej sześć lub dziewięć rund (ang.innings), każda runda ma dwie połowy. Jedna drużyna odbija i stara się zdobyć punkty (znajduje się w ataku – pot. “na pałce”) w pierwszej połowie rundy, podczas gdy druga broni się w boisku – stara się zrobić auty (ang. out) i nie dopuścić do zdobycia punktów, w drugiej części rundy drużyny zamieniają się rolami. Drużyna atakująca kontynuuje swoją grę, dopóki nie zostanie wyautowanych jej trzech zawodników. Jedna pełna runda (inning) kończy się, gdy obie drużyny były w obronie i ataku.

Dla bardziej szczegółowej wiedzy zapraszam do wujka Google. Jest bardziej wtajemniczony.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Proporczyki ze sklepu na stadionie.

Każdy stadion ma oczywiście sklep z pamiątkami. I tutaj być nie mogło inaczej. Półki były wypełnione od piłek bejsbolowych, poprzez koszulki, bluzy, czapeczki skończywszy na kijach. Część pozycji były z podpisami słynnych bejsbolistów z Chicago Cubs. Ceny wtedy były kosmiczne – po kilkaset dolarów.

Wrażeń na ten dzień mieliśmy już wystarczająco dużo. Trzeba nabrać siły na kolejny dzień, gdzie będziemy kontynuować wycieczkę po tym ciekawym mieście.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.