Zawsze chciałem podstawić nogę na ziemi szwajcarskiej. Z różnych względów – a to wspomnienia z filmu Vabank Juliusza Machulskiego i postaci Gustawa Kramera, który skradzioną gotówkę ulokował w bankach Szwajcarii, czy to wspominając kredyt we frankach szwajcarskich 😀. Tego lata w końcu się udało. Zawitałem do Genewy – na krótko – ale zawsze to lepiej niż nic. Samolot wylądował bez opóźnień i mogłem wraz ze znajomymi spędzić kilka godzin w tym mieście robiąc szybką wizytę na Starym Mieście i podziwiając czyste wody jeziora genewskiego zjeść lunch.
Genewa to drugie pod względem wielkości miasto Szwajcarii malowniczo ulokowało się nad Jeziorem Genewskim, ponad którym rozpościera się panorama strzelistych Alp z ośnieżonym Mont Blanc na czele.
Samo położenie stanowi jedną z największych atrakcji Genewy, gdzie najwięcej hoteli ulokowało się bezpośrednio przy jeziorze z widokiem na Alpy. Genewa to kosmopolityczne miasto w Europie – prawie połowa z jej obywateli nie posiada obywatelstwa Szwajcarii.

W Genewie swoje siedziby mają 22 organizacje międzynarodowe i ponad 250 organizacji pozarządowych. Mieszczą się tu m.in. siedziby takich organizacji międzynarodowych jak Organizacja Narodów Zjednoczonych (siedziba europejska), Światowa Organizacja Zdrowia, Międzynarodowa Organizacja Pracy, Światowa Organizacja Handlu, Międzynarodowy Ruch Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca czy CERN (akronim pochodzi od pierwotnej nazwy Europejska Rada Badań Jądrowych (fr. Conseil Européen pour la Recherche Nucléaire) i mimo jej zmiany po konwencji w 1953 został zachowany. Ze względu na obecny stan działalności ośrodka stosowana jest również nazwa Europejskie Laboratorium Fizyki Cząstek). Genewa jest miastem, które jest siedzibą największej liczby organizacji międzynarodowych w skali całego świata. Odbywa się tu także jedna z największych i najważniejszych wystaw motoryzacyjnych – Salon International de l’Auto.
W kilku zdaniach przybliżę Wam główne atrakcje Genewy, które w większości udało mi się zwiedzić:
- Największe wrażenie wywołuje neogotycka, ażurowa budowla, czyli Mauzoleum Księcia Brunszwiku – znajduje się przy promenadzie przy jeziorze,

- pomnik Elżbiety Bawarskiej, czyli słynnej cesarzowej Sisi – zlokalizowana jest zaraz obok wejścia ma molo, na którym znajduje się i plaża i restauracja, gdzie jadłem ruch – ale o tym póżniej,

- największa w Europie fontanna Jet d’Eau. Tryskająca z niej woda wzbija się na wysokość 140 m z prędkością nawet 200 km/h! Zgodnie z info z tabliczki – wyrzuca ona 500l wody na sekundę. To symbol miasta Genewy o niespotykanej urodzie – rozpoznawalny od 1891 roku. Będąc nad jeziorem nie sposób jej nie zobaczyć. Kiedyś był to zwykły zawór wody systemu hydraulicznego Genewy. Fontanna jest czynna cały rok (w zimę tylko do godziny 16, latem nawet do 23). Oświetla ją dwanaście reflektorów o łącznej mocy 9000 watów – tutaj musicie uwierzyć na słowo – gdyż ja też tego nie widziałem – ale musi to być niesamowity widok.

- rejs po Jeziorze Genewskim – na to nie mieliśmy czasu – ale po jeziorze pływają niesamowite statki z lat 20 i 30 ubiegłego wieku. Tak więc przeżycia muszą być niesamowite – zgodne z tymi czasami. Woda w jeziorze jest niesamowicie czysta – widać to gołymi oczyma – i błękit toni wody jest cudowny.

- Stare Miasto w Genewie ulokowało się na wzniesieniu, na którym zachowały się dawne fortyfikacje miejskie. W tej okolicy znajdziesz też dawny arsenał miejski, ratusz i katedrę św. Piotra (Saint Pierre Catedral z XII w.


- My po krótkiej wędrówce po starówce udaliśmy się do portu Wilson, gdzie wśród plażowiczów, mieliśmy okazję skosztować fondue. Jest to przyjemne miejsce – jedne z niewielu, gdzie można się kąpać plus coś zjeść – jeśli chodzi o genewską część jeziora. Miejsce do kąpieli i bar znajduje się na długim molo (wstęp płatny – po 2 CHF za osobę).
- Dla miłośników zegarków mechanicznych: Patek-Philippe Museum, które jest poświęcone nie tylko wyjątkowej manufakturze zegarków, ale także kilkusetletniej tradycji zegarmistrzowskiej – na to nie znalazłem niestety czasu,
- Place du Bourg-de-Four. Uchodzi za najstarszy plac w mieście, wytyczony już w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Dziś jest to gwarne, wypełnione kawiarnianym życiem miejsce, gdzie możesz wpaść na kawę.

Genewę opuszczaliśmy szybko, gdyż zbliżała się burza – z resztą widać to na zdjęciach. Po opuszczeniu miasta – udaliśmy się jeszcze na punkt widokowy, po stronie francuskiej, gdzie dojeżdża kolejka Telepherique ( 1080 m.n.p.m.) – Route de Trois Lacs, Monnetier-Mornex – skąd przepięknie rozpościera się widok na całą Genewę i jezioro. Jest to ciekawe miasto, jednak drogie jak na polskie warunki. Kolejne dni to sentymentalna podróż po Francji – gdzie spędzę je w kilku urokliwych miejscach – o czym wkrótce opiszę.