Rowerem na Słowację

Postanowiłem aktywnie spędzić dzień w górach pomimo prażącego słońca i temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza. Plan był prosty. Na początek będzie to rower. Trasa krótka, ale obfitowała w dużo wrażeń. Wyruszałem ze Szczawnicy.

Rower wypożyczyłem przy parkingu piętrowym w okolicach pomnika Janosika (tu gdzie Grajcarek łączy się z Dunajcem). Trasa biegła wzdłuż ścieżki rowerowej – częściowo wybudowanej z funduszy unijnych wprost na Słowację. Miejscem docelowym na Słowacji był Czerwony Klasztor. Z początku ścieżka rowerowa to szeroki bulwar wyłożony kostką, natomiast tuż za granicą słowacką przekształca się w ubitą ścieżkę w lesie biegnącą wzdłuż Dunajca.

Trasę tą oprócz rowerzystów upodobali sobie również i piesi turyści, którzy zaplanowali dłuższy spacer. Po drodze mijałem mnóstwo rodzin z dziećmi (na rowerach, w wózkach, w nosidełkach), jak i emerytów z kijkami.

 

Na drodze do Czerwonego Klasztoru wytyczono kilka miejsc postojowych, gdzie można chwilę się zatrzymać aby zregenerować siły. Jazda brzegiem Dunajca zachęca do spokojnej jazdy, aby rozkoszować się niesamowitym widokiem na rzekę, otaczającą ją przyrodą i oczywiście pięknem naszych polskich gór – Pienin. Podczas 10 km trasy do Klasztory mijamy Sokolicę, Siedmiu Mnichów czy też słynne Trzy Korony. Rzeką spływają w żółwim tempie tratwy z turystami i gwarnie zabawiający ich rozmową flisacy, nieco szybciej po rzece suną kajaki i pontony. Pod tym linkiem znajdziecie więcej informacji o spływie Dunajcem mojego autorstwa.

 

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Moja trasa rowerowa

Widok szczytów przebijających się pomiędzy gałęziami drzew zachęca do krótkich postojów, aby podziwiać piękno naszej przyrody jak i utrwalić to na zdjęciach. Zdjęcia jednak nie oddają całego uroku tego miejsca, ale z pewnością będą stanowić zachętę dla Was aby odwiedzić to miejsce. Po dotarciu do miejsca docelowego – czyli Czerwonego Klasztoru – można było się posilić, ugasić pragnienie zimnymi napojami czy też lodami.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Widok na dziedziniec Czerwonego Klasztoru

Na miejscu mieści się kompleks klasztorny. W chwili obecnej znajduje się tam muzeum. Wstęp 3 euro dla osoby dorosłej i 2 euro dla dzieci. Poniżej krótka notka dot. tego miejsca.

Został on ufundowany w 1319 przez węgierskiego magnata Kokosza Berzewiczego. Fundacja ta była częścią kary, jaką miał on ponieść za zabicie Chyderka z rodu Györgów (za karę miał ufundować 6 klasztorów oraz zamówić w nich 4 tys. mszy). Budowę klasztoru rozpoczęto w 1330, była ona również wspierana przez polskich królów: Kazimierza Wielkiego i Królową Jadwigę, nazywano go nawet Klasztorem Lechnickim. Krakowscy mieszczanie na utrzymanie klasztoru przeznaczyli połowę wsi Rychwałd. Zamieszkany był początkowo przez mnichów z zakonu kartuzów (posiadali również klasztor w Kláštorisku), a później kamedułów. Zakonnicy byli utrzymywani przez podatki pochodzące z 10 wsi. W latach 1431–1433 klasztor był łupiony przez husytów. Zakon działał do lat 80. XVIII, kiedy został skasowany przez cesarza Józefa II. Dobra zakonu zostały rozdysponowane wśród kilkuset rodzin niemieckich kolonistów, którzy w tym czasie przybyli do pobliskich Dolnych Lechnic (Unterlechnitz), wówczas też upowszechniła się niemiecka nazwa Rotes Kloster (węg. Vöröskolostor). Jadwiga Łuszczewska (Deotyma) zwiedzająca w 1860 klasztor zastała go zrujnowanym, ale kościół był zadbany. Po pożarze w 1907, w wyniku którego zniszczone zostały dachy i zawaliła się wieża kościoła, klasztor przeszedł na własność węgierskiego ministerstwa rolnictwa. W 1934 preszowski oddział KCST wydzierżawił go na 50 lat i przeprowadził prowizoryczny remont, w latach 1952–1968 przeprowadzono remont generalny, a cały obiekt został uznany za narodowy pomnik kultury.

Po odpoczynku ruszyłem w drogę powrotną. Po powrocie do Szczawnicy zwróciłem wypożyczony rower (cena to 6 pln za godzinę i 30 pln za cały dzień). Doskwierał mi trochę głód tak więc udałem się do lokalu „ Pod Siekierkami” przy ulicy Zdrojowej na pyszny i tani obiad domowy. Naprawdę polecam. Waza zupy od 5 pln, drugie danie od 10 pln.

Była dopiero 14.00. Wczesna godzina. Postanowiłem wjechać wyciągiem krzesełkowym na Palenicę. (722 m.n.p.m.). Na szczycie znajduje się schronisko Groń, obiekty gastronomiczne oraz zjeżdżalnia wózkowa. Dodatkowo w lecie poustawiane są karuzele, dmuchańce i inne atrakcje dla dzieci.

Z Palenicy widać pasma Beskidów, Gorców, Pienin, a przy dobrej widoczności – również Tatr. Dokładny opis znajduje się przy górnej stacji, zaraz obok zjeżdżalni grawitacyjnej. Tam znajduje się tablica, na której oznaczone są poszczególne szczyty. Obok również jest do dyspozycji luneta z której można podziwiać widoki.

Fot. Tomasz Jakubowski / MojeWedrowki.pl / Widok z Palenicy

Wjazd był szybki, natomiast z powrotem postanowiłem zejść piechotką. Wybrałem szybki i trudny (stromy) szlak, ale dzięki temu po około 35 minutach znalazłem się ponownie w Szczawnicy.

Dla chcących polecam wybrać się na dłuższą trasę prowadzącą wprost z Palenicy do wąwozu Homole. Więcej informacji o tym uroczym wąwozie znajdziecie w moim artykule pod tym linkiem.

Dla chcących się ochłodzić po powrocie do Szczawnicy – polecam skorzystać z basenu w hotelu uzdrowiskowym Solar Spa Hotel. Basen do godziny 16:45 jest dostępny dla gości z zewnątrz.

Po tak aktywnym dniu każdy zasługuje na wymarzony odpoczynek… W sumie jest się na urlopie, hej.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.